piątek, 5 września 2014

Back to school (3): Haul 2014/15

W końcu szkoła! Taki żarcik. Wiadomo, że wszyscy, a przynajmniej większość z was ma takie samo zdanie na temat szkoły jak ja. Czyli złe. Pewnie również uważacie, że szkoła powinna być krócej, że nas zanudza. Z druiej jednak strony daje nam nie złe wykształcenie i zapewnia dobrą pszyszłość. Mimo to nigdy nie zdarza nam się siedzieć w szkole tyle czasu. Oczywiście mówię sama za siebie, lecz sądzę, że macie podobną teorię.
Dobrze. Przejdźmy więc do dzisiejszego posta. Martyna jak wiecie dodała już dwa Back to school a ja mam pomysł na kolejne dwa, więc zapraszam!
Pierwszy z nich to Haul. Dotyczy on poniedziałkowego wyjazdu z rodzinką do Szczecinka. Głównie po zakupy szkolne, ale nie mogło się także obejść bez ciuchów. Pech jednak zdecydował, że ja mam zająć się tylko przyborami szkolnymi. Mama tylko kupiła sobie kurtkę i buty dla Mai.
Jeśli chodzi właśnie o główny cel wczorajszych zakupów, to zaliczyliśmy Empik, Rossman i Tesco i Biedronka. Zaczynamy.
W Empiku nie kupiłam za wiele. Tak szczerze to tylko trzy rzeczy, a dwie z nich są takie same.


Teczka jest gruba, z wieloma przegródkami z firmy Paperdot. Kosztowała 25zł.


Dwa śliczne szufladko piórniczki również z tej samej firmy, o których już słyszałam wiele razy. Kilka vlogerem miało takie. Właśnie te piórniczki skusiły mnie do pójścia do Empiku. Kosztowały razem 14zł.

Oprócz tego kupiliśmy też różne rzeczy dla Adasia, za co dostaliśmy kupon rabatowy.

Następnie pokarzę rzeczy z Tesco.
Kupiłam dwa zeszyty do polskiego. Nie znam ich ceny, ale na pewno były nie drogie. Lewy zeszyt ma giętką, ale w kwadratowym kształcie, a prawy twardą z pieskiem z przodu i kotkiem z tyłu/




Następny i ostatni zeszy to cienki, 30-sto kartwkowy zeszyt w kratkę. Nie szalałam z zeszytami, gdyż wszystkie inne zakupiłam już Biedronce.


Następne karteczki samopszylepne. Duże potrzebuję do zapisywania sobie i przyklejania nad biórkiem ważnych informacju. Znalazłam takie fajne dymki.


Kupiłam również małe karteczki do zaznacznia prac domowych w ćwiczniach i podręcznikach.


Kolejną rzeczą jest zestaw linijek do geometrii. Wybrałam w kolorze niebieskim. Bardzo mi się podobają, gdyż są one gumowe i giętkie. Oczywiście jeśli chodzi o tego typu przybory to tylko i wyłącznie z firmy Maped.


Do geometrii potrzebowałam również cyrkla. Wybrałam identyczny jak miałam w tamtym roku z firmy oczywiście Maped, gdyż są one dla mnie najlepsze.

Kupiłam również dodatkowo osobną linijkę 30-sto centymetrową.


Następnie ołówki. Znalazłam taki cały zestaw ołówków. Jest w nim aż 10 sztuk HB. Z ołówków, kredek, czy flamastrów musi być zawsze firma albo BIC, albo Bambino, albo Stabilo.


Potrzebowałam również dwuch ołówków innej grubości - 2HB


Do ołówków potrzebowałam także gumek.


Oczywiście nie mogło się obejść bez długopisu. Tak na prawdę mam w domu wiele długopisów, ale grubo piszących. Ja natomiast uwielbia cienko pizące długopisy.


Jeśli chodzi o nożyczki, to mama niestety takiego pecha, że co roku muszę kupować nowe, gdyż zawsze mi się gubią. Na serio nie wiem jak mogą mi się gubić nożyczki, ale tak po prostu jest. Wybrałam sobie takie zwykłe niczym nie różniące się od innych ze zwyczajnej firmy Tesco.


Podobnie jest z kredkami. Zawsze jakieś pojedyncze nam zaginą. W tym roku wybrałam kredki ze Stabilo. Kosztowały około 10zł.


Zakreślacze zaczęłam nosić do szkoły od końca pierwszej klasy gim. Tak jakoś zrezygnowałam z cienkopisów i przerzuciłam się na zakreślacze. Cztery w paczce kosztowały niecałe 13zł. Również są ze Stabilo.


Kolejną rzeczą są dwie tubki kleju. Jeden jest z BIC, a drugi z nieznanej mi w ogóle firmy.. Z tamtego roku nie zostało mi nic. Miał dwa i oba mi się skończyły. Tym razem wybrałam jeden w tubce, drugi w żelu.


 Następnie przejdziemy do Rossmana. Potrzebowałam różnych rzeczy higienicznych. Pierwszy, to bardzo potrzebny, zwłaszcza przed jedzeniem, Zel antybakteryjny bez używania wody. Zobaczyłam takie coś u Martyny i bardzo mi się spodobało. Naprawdę się przydaje i nie kosztuje za wiele.


Następnie kupiłam małą paczkę chusteczek do higieny intymnej.


Pozostałe rzeczy, które kupiłam nie są już do szkoły więc nie będę wam już ich pokazywała.
Pokarzę wam również zakupy wcześniejsze w Biedronce i dodatkowo w małej Kropce w moim mieście.

Biedronka
Pierwszą rzeczą jest słodki kalendarz, który pokazała mi Martyna w ulotce Biedronki. U nas w Czarnym nie było już jednak wzoru, który chciałam, natomiast Adaś kupił mi w Szczecinku i bardzo jestem mu za to wdzięczna.


W środku ma:
Słodki środek w kropeczki


Plan lekcji


Listę przedmiotów i nauczycieli


Miejsce na notatki przy każdym dniu, np. na czyjeś ur., albo jakiś sprawdzian.


W Biedronce kupiłam również zeszyty. Łącznie jest ich 10.
Pierwsze dwa są ze zwykłą okładką (90 kartek) za około 1-2zł.



Następne cztery mają bardzo fajną okładkę, podobnie jak poprzedni zeszyt do polskiego z Tesco. Te są jednak w linie. Kosztowały około 2zł.


Kolejny ma ponad 100 kartek i ma sztywną okładkę. Kosztował około 3zł. Jest to zeszyt, który podoba mi się najbardziej ze wszystkich.


Ostatnie trzy są również ponad 100-kartkowe, lecz są już jednak trochę większe. Takie pomiędzy A4-A5.


Potrzebne mi były również korektory. Dodatkowo w zestawie był również klej w taśmie.

Kiedy jednak w domu przetestowałam ten oto klej. Nie jest on za ciekawa. Bardziej by się opłacało kupić trzy korektory.

To już wszystko. Myślę, że mój Back to school wam się spodobał, (mimo, że nie jest to zbyt przyjemne hasło).                      Do zobaczenia!!!